Szukaj
Close this search box.

Aromaterapia, czyli leczenie zapachami

Spis treści

Zmysł węchu umiejscowiony jest na samym końcu przewodu nosowego, w głębi czaszki. Tam właśnie przedostaje się — przy pociąganiu nosem — ogrzane i wstępnie przefiltrowane powietrze, błądząc cały czas w labiryncie trzech zakamarków kostnych, które razem tworzą tzw. konchę, czyli małżowinę nosową. W górnej jej części znajduje się miejsce o powierzchni około 5 cm2, wyścielone śluzowatym nabłonkiem węchowym, sam zaś nabłonek pokryty jest mikroskopijnymi włoskami. Właśnie tutaj znajdują się zakończenia odgałęzień nerwu węchowego. Za jego pośrednictwem wrażenia węchowe przedostają się do mózgu. Tak wygląda fizyczny obraz działania zmysłu powonienia. Współczesny człowiek korzysta z węchu w bardzo ograniczonym zakresie, co najwyżej stwierdzając, że coś się przypala albo zachwyca się zapachem kwiatów lub perfum. Nawet nauka zaniedbała zmysł węchu i dopiero w ostatnich latach zaczęła się interesować nim bliżej. A przecież nad rozwiązaniem zagadki chemicznej istoty odczuwania zapachów głowili się uczeni już od ponad dwóch tysięcy lat. Twórcą pierwszej teorii na ten temat nie był przyrodnik, lecz rzymski… poeta Lukrecjusz. Rozwinął ją w połowie obecnego wieku szkocki uczony Moncrieff. Dalsze badania nad zmysłem powonienia przeprowadził angielski uczony James Amoore, twórca teorii powstawania zapachów. Doszedł on do wniosku, że podobnie jak siedem podstawowych barw tęczy, istnieje tyle samo podstawowych zapachów, wszystkie inne zaś są od nich pochodne. Chemia przemysłowa zna ponad 30 tys. rozmaitych kombinacji zapachowych. Niektóre zapachy znoszą się nawzajem jak przeciwstawne sobie ładunki elektryczne, np. woń gardenii kwiatu pomarańczowego.

Powiązane artykuły